Ostatni weekend minął pod znakiem Zlotu Pojazdów PRL-u w Sierakowicach, który widać z roku na rok przyciąga coraz więcej osób. W tym roku wybrałem się wraz z moim przyjacielem 126p, który to z resztą był jednym z kilku na zlocie (w tym pojawił się Cabrio). Nie obyło się bez przygód – na chwię przed zlotem połamał się wiatrak chłodzący silnik, ale dzięki staraniom właścieciela i jego zdolnościach udało się zdążyć na zlot na czas. A tam jedną z gwiazd była SHL M04, kto interesuje się tym modelem wie że zdobycie go graniczy z cudem, no chyba że dysponuje się dużą ilością gotówki. Jak widać jednak, komuś się udało co daje nadzieje wszystkim innym poszukującym szczęścia bez tylnego amortyzatora.
Maluch Cabrio – liczę, że uda mi się kiedyś napisać o nim nieco więcej, gdyż znam nieco właściciela.
WFM – taką miał mój dziadek. On pewnie nie miał dużego wyboru, ja natomiast darzę ten motocykl dużą sympatią, chyba zamiłowanie do niego pzrekazywane jest w genach, bo nawet moja matka wypowiada się na jego temat z nostalgią.
Taki oto słodziak pojawił się na zlocie. Cieszy tym bardziej, iż właściciel mieszka tylko kilka km od mojej rodzinnej miejscowości.
W Maluchu Michała jak zwykle perfekcyjnie czysto, a elementy podwozia pomalowane proszkowo.
Japońskie „Pony” – nie wiem co Wam się kojarzy, w Google nawet boję się wpisać taką frazę, ale patrząc na ten model wiem co czuli „The beach boys” śpiewając o Hondzie.