Dziesięć lat temu, 22 września 2000 roku, z taśmy montażowej fabryki w Bielsku-Białej zjechał ostatni model Fiata 126p. Pamiętam, jak jeszcze kiedyś na ścianie wisiał artykuł z Dziennika Bałtyckiego zatytułowany Ciao Bambino, który informował właśnie o tym ważnym wydarzeniu. W końcu jak inaczej nazwać sytuację, w której po 27 latach kończy się produkcja „Samochodu dla każdego”. Takim miał być z założenia, ale w końcu tytuły nagłówków gazet wydawanych w tamtym momencie brzmiały inaczej „Fiat 126p, co ciekawego można o nim powiedzieć”. Dlaczego? Głównie z powodu jego dostępności, wszechobecnych talonów oraz ceny. Mimo tego fabryki nie nadążały z produkcją. Podobnie jak Fiat 125p przez pewien czas wyśmiewany, ale teraz wraca do łask.
Dlaczego o tym wspominam? Bo samochód ten zajmuje bardzo ważne miejsce w moim życiu :) Poważnie powiedziane, ale pewnie nie jeden z Was mógłby się pod tym podpisać. W mojej rodzinie były do tej pory dwa takie samochody. Pierwszy z nich wyprodukowany był w roku 1979, a staliśmy się jego trzecim właścicielem. Czerwony kolor, deska rozdzielcza starego typu, spryskiwanie przedniej szyby za pomocą „pompki”, wąskie chromowane zderzaki i koła starego typu. Podobny był do pierwszego z poniższych lub do tego, jakim jeździł grany przez Cezarego Pazurę Miałczyński w filmie „Nic śmiesznego”. Prawda, że ładny?
Prawdziwy samochód z duszą, z którym trudno się rozstać. Pewnie dlatego w posiadaniu wciąż znajduje się kolejny, z roku 1991. Poniżej jego aktualne fotografie. Udało mi się nawet wziąć udział w organizowanym w Sierakowicach Zlocie Fiata 126p. Cały dzień przygotowań, czyszczenia i polerowania i w drogę. Nie udało mi się jedynie poprawić felg, niestety muszą poczekać, ale mam nadzieję, że pojawią się ku temu kolejne okazje. Będę na nie czekał z niecierpliwością. Kilka zdjęć z tegorocznej imprezy poniżej.